No, to gadanina po rozdziale :D Wybaczcie, że takie krótkie mi ostatnio wychodzą, i że są takie przeskoki w akcji, ale po prostu nie chcę Wam tu zapychaczami zarzucać, tylko konkretną akcję wprowadzić ;)
KOMENTUJCIE, PROSZĘ WAS. Napisałam ten rozdział dzięki jednemu komentarzowi, od Eliota :) Dziękuję ;*
Rozdział leci z dedykacją dla Eliociska i Lizelotty, za... no, za całokształt :)
KOMENTUJCIE, PROSZĘ WAS. Napisałam ten rozdział dzięki jednemu komentarzowi, od Eliota :) Dziękuję ;*
Rozdział leci z dedykacją dla Eliociska i Lizelotty, za... no, za całokształt :)
Rozdział Ósmy
- Jak to?! Izzy, co ty do mnie mówisz? - popatrzyłam się na chłopaka szeroko otwartymi oczami.
- Przecież dobrze wiedziałaś, że to tak będzie... - mruknął niewyraźnie, patrząc się gdzieś w przestrzeń ponad moją głową.
W tym jednym momencie doszła do mnie straszna prawda. Jeff odchodzi z zespołu, mój najlepszy przyjaciel. W dodatku, przespałam się z nim, zdradzając Duffa. Jestem okropna...
Dwa ostatnie słowa wypowiedziałam na głos. Brunet od razu popatrzył się prosto w moje oczy.
- Możliwe, że jesteś - tak, dalej mnie dobijaj... - Ale to nie jest tylko twoja wina. Duff cię bił. Zostawiał cię samą w domu, zostawiał cię w klubach. Łaził na dziwki. Dwa lata próbowałaś go ratować, całe dwa lata zabierałaś go na terapie, byłaś z nim na dwóch odwykach, mimo, że nie musiałaś. Nie odsunęłaś się od niego. Ale wtedy on wybrał alkohol. A ty zostałaś pozostawiona sama sobie, od pół roku ćpasz, bo nie możesz ścierpieć rzeczywistości. Nie tylko ty zawiniłaś.
Izzy zaskoczył mnie. Nigdy nie mówił tak dużo. Ale każde wypowiedziane przez niego słowo było niczym drzazga wrzynająca się w moje serce. Ale ja wiedziałam swoje. To była moja wina.
- To moja wina, mogłam starać się bardziej.
Gitarzysta zlustrował mnie uważnie spojrzeniem swoich ciemnych oczu. A później wypowiedział słowa, które zmieniły wszystko.
- Powinnaś od niego odejść. On cię niszczy, ty już nie jesteś tą samą dziewczyną, którą byłaś. Powinnaś zacząć żyć własnym życiem, odciąć się ode mnie i reszty chłopaków. Zapomnieć o nas, tak jak zapomniałaś o swoich rodzicach...
Zabolało. Zerwałam się z łóżka i pośpiesznie zaczęłam się ubierać. A Jeff w tym czasie wyjął papierosa, podpalił go i nieśpiesznie wypuszczał dym z ust. W mgnieniu oka znalazłam się z powrotem w mieszkaniu Axla. Nie było go. Rzuciłam się pędem do mojego pokoju, wyciągnęłam spod łóżka walizkę i zaczęłam wszystko pośpiesznie do niej pakować. Wrzucałam wszystkie swoje rzeczy, na które idealnie starczyło miejsca. Sięgnęłam pod materac łóżka i wyciągnęłam gruby rulon pieniędzy, które były efektem zeszłorocznej pracy, jako modelka występująca w strojach kąpielowych. Na szafce nocnej leżała wizytówka z numerem telefonu i adresem. W Nowym Jorku.
Złapałam walizkę do ręki i wyszłam. Tak po prostu. Skierowałam się prosto na autobus, który jechał w kierunku dworca lotniczego.
I to wszystko bez jednej łzy.
XXX Dwa miesiące później XXX
- Proszę, oto pani nowy dowód osobisty - zadbany młodzieniec w urzędzie skierował te słowa do mnie, razem z wyciągniętą ręką, w której znajdowała się książeczka.
- Dziękuję - wymamrotałam i po pochwyceniu dokumentu, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do wyjścia. Musiała powstrzymywać się, żeby nie biec.
Udało mi się dostać pracę w nowojorskiej agencji modelek. Była rozchwytywana już w pierwszych tygodniach, od samego początku. Zmieniłam imię i nazwisko, a dostałam też nowe przezwisko. The Body. Boże, to jest straszne... "Ciało". Czy oni tylko to we mnie widzą? Ale nawet to nie będzie wieczne.
Stanęłam na chodniku i wzięłam głęboki wdech. Wsiadłam do samochodu, który niedawno wypożyczyłam, i zaczęłam nerwowo grzebać w torebce. Wreszcie dokopałam się do białego, podłużnego przedmiotu.
Popatrzyłam się jeszcze raz na odczynnik.
Oparłam głowę na kierownicy.
Cholerny plus.
Wyprostowałam się i sięgnęłam po portfel, zostawiając przedmiot mojej rozpaczy w czeluściach torebki. Wyjęłam kartę telefoniczną, zamknęłam auto i skierowałam się do budki telefonicznej na rogu. Wykręciłam numer, który znałam na pamięć, a który wolałabym zapomnieć, zapomnieć na zawsze.
Po pięciu sygnałach usłyszałam jego głos.
- Jeff, tu Zuza - nie dałam mu nawet dojść do słowa, tylko mówiłam dalej. - Wszystko jest OK. Mam nadzieję, że u was również. Jestem w ciąży. Z tobą - powiedziałam i odłożyłam słuchawkę.
________________________________________
Uwaga, dramat wyczuwam.
A Eliot to mnie chyba zabije :<
SZATANU. Przykro mi się zrobiło, aż mi łza z oka wyciekła :C I się upomniałam :C
A Eliot to mnie chyba zabije :<
SZATANU. Przykro mi się zrobiło, aż mi łza z oka wyciekła :C I się upomniałam :C
Komentujcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz