piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 7: So Hard To Keep My Own Head...








Nie zabijajcie... zupełnie wszystko pozmieniałam. No i w sumie to połowa opowiadania szmat czasu za nami :)

Rozdział Siódmy


Dwa lata później...

XXX ZUZA XXX

- Mam tu kurwa hit!
Podskoczyłam z przestrachu na sofie, a trzymana przeze mnie miska płatków zatoczyła przepiękny łuk w powietrzu, by roztrzaskać się na ścianie i rozchlapać mleko po wszystkim, co było w pokoju. Świetnie. Teraz wszystko wyglądało niczym po wielkiej erek..... ekhm. Popatrzyłam się na Axla moim spojrzeniem zmęczonego życiem człowieka numer pięć.
- Co tam nabazgrałeś? - wzięłam do ręki trzymaną przez niego kartkę.

If we could see tomorrow
What 're your plans
No one can live in sorrow
Ask all your friends
Times that you took in stride
They're back in demand
I was the one who's washing
Blood off your hands

Don't you cry tonight
I still love you baby
Don't you cry tonight...


Przerwałam czytanie.
- To jest Don't Cry przecież, wydajecie to na albumie...
- To jest wersja z ALTERNATYWNYM tekstem! - Rudy wykrzyknął i oburzony wyszedł z salonu.
Dużo zmieniło się przez te dwa lata. Duff aktualnie jest na kolejnym odwyku, a ja mieszkam u Axla. Steven... on po prostu zniknął. Ten wesoły chłopak, z którym uwielbiałam się wygłupiać i szukać kształtów w chmurach po prostu zniknął. Zniknął. Zostawił po sobie jakąś nędzną podróbkę człowieka, a jego oczy były puste, głębokie studnie które niegdyś błyszczały z radości cały czas. Przez ostatnie parę miesięcy, kiedy był w zespole, odnajdywałam to światło w jego oczach na widok kolejnej działki. Przerażało mnie to. Zwłaszcza, że stawałam się podobna. Gdzieś tam, za ścianą, czeka na mnie w szafce...
Poderwałam się z miejsca. Nie patrzyłam na przyklejające się do moich gołych stóp resztki płatków, weszłam do mojego pokoju o czarnych ścianach (jak wszystkie ściany w tym mieszkaniu) i dopadłam do szafki nocnej stojącej przy łóżku. Wyjęłam z dolnej szuflady łyżkę i palnik. Nałożyłam na łyżkę trochę heroiny. Podgrzałam. Zacisnęłam na ramieniu pasek, napełniłam przygotowaną wcześniej strzykawkę. Wbiłam się przez skórę na przedramieniu, aż do żyły. Docisnęłam tłok.

XXX

Siedziałam w błogim spokoju przy łóżku. Marzyłam sobie o różnych rzeczach, na przykład o lodach truskawkowych. Lubię lody truskawkowe. Szczególnie lubię je nad morzem. Nie wiem czemu. Chyba ktoś kiedyś lubił te lody, ktoś ważny dla mnie... Ale nie wiedziałam kto.
Zatęskniłam strasznie za Duffem. Gdy nie było go przy mnie, czułam się, jakby ktoś zabrał mi duszę i serce...
Przejechałam palcem wskazującym prawej ręki po lewym przedramieniu, delikatnie naciskając sino fioletowy siniec. Zabolało. Przynajmniej w ten sposób miałam trochę Duffa przy sobie. Bolało, gdy mnie uderzał. Ale on pił, ja ćpałam, więc jesteśmy kwita. Chyba..
Ze stanu półświadomości wyrwał mnie telefon. Powoli, nie śpiesząc się, ruszyłam do aparatu.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Hej kotek... tu Duff.
- O, cześć! - zawołałam uradowana. - Jak tam ci idzie?
- Wiesz... w sumie to ja się wypisałem...
- C-co? - wyjąkałam do słuchawki. Nie wierzyłam w to co słyszę. Chłopak zaczął coś mówić, ale ja szybko się otrząsnęłam. - Duff! Obiecałeś mi! Obiecałeś, że tym razem zostaniesz do końca! Jak mogłeś?! Wiesz, jak ja teraz się czuję?! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak mi jest ciężko patrzeć na to, jak się staczasz?! Ja cię kocham, kiedy to do ciebie dojdzie?!
Z każdym wykrzyczanym przeze mnie słowem czułam się, jakby na mojej twarzy pojawiały się mikroskopijne pęknięcia. Wypuściłam słuchawkę z ręki, po czym zepchnęłam telefon na podłogę. Rozbił się z głuchym trzaskiem, ale ja nie zwróciłam uwagi ani na to, ani na łzy obficie płynące z moich oczu. Wybiegłam prosto na podjazd i puściłam się biegiem do jedynej osoby która mogła mnie zrozumieć, wysłuchać i pocieszyć. Przebiegłam do końca ulicy, a później skręciłam w lewo, w Bronholly Drive i szybkim krokiem skierowałam się pod numer 8. Nacisnęłam dzwonek. Po paru chwilach drzwi otworzyły się i zobaczyłam Jeffa. Patrzył się na mnie szeroko otworzonymi oczami i nie wiedział, co powiedzieć. Szybko znalazłam się przy nim i wpiłam sięw jego usta, po czym zmusiłam go do podniesienia mnie. Oplotłam jego biodra swoimi nogami. Usłyszałam trzask zamykanych drzwi.

XXX

- Jeff... - obróciłam się twarzą w stronę chłopaka i przytuliłam do niego. Nasze nagie, spocone ciała przylgnęły do siebie, a on drgnął.
- Co Zuzu? - popatrzył się w moje oczy. Uwielbiałam ten czekoladowy kolor jego tęczówek.
- Przepraszam... Przecież się zaręczyłeś i... i... To nie jest fair wobec Ciebie... Wobec Blue...
- Ćśśś... Nie mów nic. Zapomnijmy o tym, okej?
- Okej. Ale wiesz, bo Duff i ja.. Już od paru miesięcy nie...
- Rozumiem - popatrzył się na mnie w taki sposób, że praktycznie poczułam chłód dotykający moją duszę. Coś się zmieniło w wyrazie jego oczu... - Teraz ja ci coś powiem. Chciałem to powiedzieć już jakiś czas temu, ale nie miałem sposobności. Zuza, odchodzę z Guns N' Roses.

_________________________________
Sama się popłakałam ;_; Jestem ZuA. I CO LIZE, ZADOWOLONA? Masz coś chciała! Dlatego tak przeciągałam moment publikacji :<
Nie zabijcie, to się powoli kończy...
Komentujcie. Koniecznie!

1 komentarz:

  1. Hmm...nie ma 7 rozdziału, czy tylko mnie nic się nie pokazuje? o:

    OdpowiedzUsuń